Być kobietą 50+
Jestem kobietą 50+ Czyli powinnam zniknąć albo poświęcić się byciu babcią. Kobiety w moim wieku stają się niewidzialne. Przynajmniej tak czytałam do tej pory o tym wieku. Ze mną jest trochę inaczej bo jestem Rebel type. Z przyjemnością zakładam różowy golf i czasem pończochy. Moje dzieci z dystansem podchodzą do tacierzyństwa czyli ta kwestia też mnie nie dotyczy. Ale pewnie za jakiś czas oszaleję na punkcie wnuków i będę je kochać, rozpieszczać. Niemiłosiernie... A na razie prowadzę ten sklep. I pewnie będę prowadzić go jeszcze długo, najdłużej jak się da bo emerytura z własnej działalności jest symboliczna. A poza tym kocham to co robię. Więc to nie problem...
Problemem jest podejście do starości w naszym społeczeństwie. Nie ma dla niej miejsca ani akceptacji. Jest kult młodości. Tęsknimy za tym aby ktoś wykrzyknął; "naprawdę masz 55 lat???? nie wyglądasz!" I dlatego mój sklep istnieje.
O ile rozumiem panikę kobiet w moim wieku to nie rozumiem desperacji kobiet 30+/40+ Są piękne, młode, mają ładną cerę, jędrne ciało i wydają ogromne pieniądze na powiększanie piersi i ust, implanty z kwasu hialuronowego czy masakrują twarz nićmi z haczykami. Gdzie jest pewność siebie wynikająca z przekonania; życie przede mną, mogę wszystko? Mają tak dużo a wciąż brakuje pewności siebie... Ciągłe diety, ćwiczenia... Muszę być idealna. Nie musisz. Muszę być odpowiedzialna, wierna, opiekuńcza, wielozadaniowa, dbać o męża i rodzinę, znosić dużo w imię trwałości komórki społecznej zwanej rodziną. Nie musisz... Możesz, ale nie musisz. Wmawia nam się od wczesnego dzieciństwa że musimy być grzeczne, posłuszne to może zasłużymy na miłość, szacunek, akceptację. UFFFF...
Współczesne dziewczyny są bardziej odważne w wyrażaniu swoich pragnień, oczekiwać, potrzeb. My jesteśmy pokoleniem straconym bo zbyt ułożonym, zbyt podatnym na manipulację. Rzadko się buntujemy, a jeśli już to nasz bunt wyraża się zakupem kremu za 500 złotych. A gdyby tak uciec od rodziny nad morze? Na tydzień chociaż... Chodzić godzinami po pustej plaży, porządkować myśli w głowie albo słuchać jak mewy krzyczą w porcie... Zachęcam do tego. Bądźcie rebel! To nie boli a przynosi wyzwolenie. Nie kupujcie kremu za pięćset. Kupcie peeling, derma roller i ampułkę z proteoglikenami. I uśmiechajcie się. W kwestii ampułek mogę doradzić, w kwestii uśmiechu - to rozkaz!
Anna
Comments
W tej chwili brak komentarzy
Zostaw swój komentarz